wtorek, 16 lipca 2013

Epilog


Rok później

Majka dała Marcinowi kolejną szansę. Piłkarz nie miał najmniejszego zamiaru jej zmarnować i stał się idealnym partnerem i ojcem. Jego zaangażowanie w wychowanie Zosi było, aż za duże, a pomoc w tym jego pociech z małżeństwa z Joanną była zadziwiająca. Mimo braku akceptacji ze strony ich rodzin nie pozwolili na to, aby ich miłość ucierpiała. Z każdym dniem stawali się dla siebie coraz bardziej tajemniczy, dla wielu mogłoby wydawać się to nieracjonalne i chore w dążeniu do ideału związku, ale im to pomagało. Uwielbiali w sobie te momenty zaskoczeń. 

Marin niestety nie mógł już grać w Brukseli i zdecydował się na zmianę klubu, opuszczając przy tym kraj i powracając do Polski. Razem z Mają i dziećmi zamieszkał we Wrocławiu i znalazł tam klub, który miał zamiar zasilać do końca swej kariery. Niektórzy zabawowo wspominali, że Wasyl wraca na stare śmieci. Jak dla Marcina te przysłowiowe "stare śmieci" były idealnym rozwiązaniem. Bardzo szybko zapewnił sobie podstawowe miejsce w składzie Śląska i zgarniał z drużyną kolejne trofea. 
Majka została ordynatorem chirurgi we wrocławskim szpitalu i tak jak jej ukochany miała zamiar pozostać tam do końca. 

Jeszcze zaledwie kilka lat temu żadne z nich nie wiedziało o swoim istnieniu, a po poznaniu się nie sądziło, że będą razem. Jednak los połączył ich miłością początkowo burzliwą, która z czasem zmieniała się w opanowaną i pewną. Historia tej dwójki jest idealnym przykładem tego, że WIEK TO TYLKO LICZBA. 



Nie sądziłam, że zakończę to opowiadanie tak szybko, ale nie miałam zielonego pojęcia na dalszy rozwój akcji. Taki epilog planowałam już od początku i szczerze jestem z niego zadowolona, gdyż to jedyna rzecz, która mi się w tym opowiadaniu udała. Dlaczego Wrocław? Po pierwszy uwielbiam to miasto, a po drugie WKS to najwspanialszy klub i marzę o tym, aby móc zobaczyć Marcina w jego barwach i z tego powodu postanowiłam cząstkę tego marzenia przenieść właśnie tutaj. :)
Dziękuje Wam za to, że tu zaglądaliście, było Was niewielu, ale dawaliście mi mocnego kopa motywacji za każdym razem. 

A tu Marcin w Śląsku Wrocław ponad 10 lat temu: :)

5 komentarzy:

  1. Powiedz mi dlaczego płacze zawsze jak widze epilog w twoim opowiadaniu, nawet jeśli ten epilog jest szczęśliwy jak np. ten ? Zapewne nie wiesz ale ja ci powiem. Chodzi o to że epilog oznacza koniec opowiadania, a ja tak strasznie sie przywiązuje do każdego twojego opowadania i jak widze epilog to dociera do mnie to że już nie będzie rozdziałów tej opowieści i nie do końca mogę sie z tym pogodzic... Oczywiście napewno będę czytała to opowiadanie jeszcze wiele wiele razy jak wszystkie twoje opowiadania.

    No a co do epilogu to mogę tylko napisac ze przepiękny taki jak ja osobiście chciałam żeby był <33 I dziekuje że napisałaś to opowiadanie. Może nie jest najdłuższe ale jest prawdziwe tak jak z resztą wszystkie twoje dzieła :) Serdecznie cie pozdraewiawaim i życze weny do pisania tak wspaniałych opowiadań jak piszesz teraz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholernie miło mi czytać to co tu napisałaś. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem podekscytowana tym, że będziesz czytała to opowiadanie jeszcze wiele razy tak jak inne. ;)
      Nie mam zielonego pojęcia co tu napisać, bo słowo dziękuję dla Twojej osoby to zdecydowanie za mało. To, że jesteś ze mną od samego początku i nadal trwasz w czytaniu tych moich wymysłów jest dla mnie niezwykłe. Jesteś jedną z najwspanialszych osób, które tu poznałam. To właśnie dzięki Tobie zebrałam się, żeby zakończyć to opowiadanie, a nie pozostawić "zapomniane".
      Pozdrawiam i również życzę weny do pisania Twoich cudeniek <3

      Usuń
  2. No nie wierzę w to co widzę...-,-
    Szkoda, że zakończyłaś tego bloga. Zawsze każdy rozdział czytałam z zapartym tchem. Cieszę się, że zakończyło się pozytywnie, ale niemniej jest mi smutno, że nie zobaczę w tym opowiadaniu kolejnego rozdziału. Było to jedne z najlepszych jakie czytałam, błyskawicznie przyciągnęło moją uwagę, no ale jak mawiają co dobre szybko się kończy. Cóż szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zaskoczona, ale bardzo pozytywnie. Nie sądziłam, że to opowiadanie zainteresuje kogoś do tego stopnia, że uzna je za jedne z najlepszych. Sądziłam, że to co tu pisałam to jedna wielka klęska, ale przez to co tu napisałaś zmieniłam zdanie.
      Pozdrawiam, Patrycja :*

      Usuń
  3. w takich chwilach nie znoszę samej siebie. Zaczynam coś do czego ludzie się przywiązują, a nie potrafię tego kontynuować i kończę po krótkim czasie.
    Jednak bardzo dziękuję Ci za każde słowo skierowane w moim kierunku i szczerze dziwi mnie trochę to, że zawsze były to same pozytywy, ale to właśnie dzięki nim nie rzucam tego wszystkiego w chwilach zwątpienia.
    Pozdrawiam, Patrycja :*

    OdpowiedzUsuń