sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 7

Majka
-Kpisz sobie ze mnie?!-krzyknął i złapał mnie za nadgarstki, a ja aż wzdrygnęłam bojąc się, że po raz kolejny mnie uderzy. Momentalnie oczy mi się zaszkliły.
-Proszę...nie-mówiłam przez płacz, a on tak po prostu mnie puścił i wszedł do salonu siadając na kanapie.
Jego reakcja była dla mnie czymś nieprawdopodobnym. Bałam się, ale poszłam tam za nim.
-Majka, posłuchaj mnie.-odezwał się kiedy usiadłam na fotelu.-Wiem, że to moje zachowanie było nieodpowiednie, ale to też moja córka.
-Nieodpowiednie?!-krzyknęłam-Zachowałeś się jak ostatni cham, prostak. Rozumiem gdybyś olał mnie, ale czym zawiniła Ci Zosia?!
-Ale chcę to do cholery naprawić!-krzyknął podnosząc się z miejsca. W tym momencie rozległ się płacz małej. Wasyl popatrzyła na wyczekująco.
-Pójdę po nią.-powiedziałam cicho i zniknęłam za drzwiami jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i wróciłam do salonu. Z wielkimi obawami podałam ją Marcinowi. Uważnie jej się przyglądał.
-Jest śliczna. Strasznie podobna do Ciebie.-mówił uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech.-Maja, daj mi szansę. Proszę. Ostatnią. Przysięgam, że jej nie zmarnuje.-na dźwięk jego słów głośno wypuściłam powietrze.
-Nie.-wycedziłam z siebie tylko to jedno słowo. Kochałam go, dalej go kochałam, ale za bardzo mnie skrzywdził. Zbyt wiele wycierpiałam, aby teraz mu to odpuścić.
-Mogę się z nią widywać?-zapytał. W jego głosie słychać było nadzieję.
-Tak, przecież to Twoja córka. Chyba, że mi nie wierzysz, to już nie mój problem.
-Wierzę.-odparł.-Mógłbym z nią teraz chwilę tu pobyć?
-Jasne. Może jednak napijesz się czegoś?-zapytałam z nadzieją, że o coś poprosi. Przebywanie w jego towarzystwie nie było dla mnie komfortowe.
-Kawy jeśli mogę.
-To ja idę do kuchni.-ociągałam się jak tylko mogłam, aby spędzić z nim jak najmniej czasu. Jednak po piętnastu minutach wróciłam, bo nie chciałam wyjść na skończoną idiotkę.
Nie rozmawialiśmy ze sobą. Marcin bawił się z Zosią, a ja siedziałam wpatrzona w nich jak w obrazek.
Po godzinie Wasyl twierdząc, że nie chce się narzucać opuścił moje mieszkanie a ja odetchnęłam z ulgą.

Następnego dnia obudził mnie nieznośny budzik. Zrezygnowana wstałam wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Zosia obudziła się po kilkunastu minutach, nakarmiłam ją, przebrałam i włożyłam do nosidełka. Zwiozłam moją córeczkę do siostry i pojechałam do pracy. Dzień był niezwykle męczący. Dwie operacje i tabun pacjentów. Skończyłam dopiero o 22. Ze szpitala dosłownie wybiegłam, od razu wsiadłam do samochodu i odjechałam z parkingu z piskiem opon. Dobrze, że nie było ruchu, bo dzięki temu mogłam jechać trochę szybciej. Chciałam jak najszybciej odebrać Zosię od Gosi, bo wiedziałam, że ta jutro na rano idzie do pracy. Licznik w moim samochodzie przekroczył 150 km/h, a ja nadal przyspieszałam. Nie do ukrycia było również to, że najlepszym kierowcą nie była. W kilka chwil zaczęło padać, a ja straciłam panowanie nad kierownicą.


Po ponad miesiącu udało mi się napisać ten rozdział. Jestem z tego powodu przeszczęśliwa i wiem, że nie jest on idealny. Poza tym nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś z Was pamięta jeszcze o tej historii. 
Jeśli tu zajrzycie to miły byłby komentarz. Nie wiem, czy chcecie, abym wróciła....

6 komentarzy:

  1. pewnie że chcemy abyś wróciła i to szybko! rozdział przefantastyczny ! kocham to opowiadanie bo jest genialne ! czekam na następny rozdział !
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie że chcemy żebyś wróciła.!;*
    Opowiadanie jest fenomenalne i już czekam na kolejny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że pamiętamy!
    I chcemy żebyś wróciła :-)
    Świetny rozdział <3
    Czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytasz się jak głodnego o chleb xD Oczywiście że chcemy żebyś wróciła. Tak naprawdę to nie wiem co mnie skłoniło żebym tutaj dziś zajrzała. Tak po prostu. I jestem z tego powodu zajebiście szczęśliwa. Wchodze sobie eleganco na tego bloga a tu nowy rozdział. Banan na twarzy i te sprawy xD. Chciałabym żeby Majka dała mu drugą szansę, ale nie w tak krótkim czasie, niech sie troszke Marcinek pomęczy. I jeszcze ta emocjonująca końcówka. No niesamowite, doprawdy niesamowite :D Gratulacje talentu.
    Buziaki :** I do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcemy i to nie wiesz jak długo czekałam na kontynuację dopiero teraz przeczytałam bo byłam zagoniona ooprawiami, a było ich kilka. Ale teraz nie mowa o mnie tu mowa o tobie i kolejnym świetnym rozdziale. Ja mam ndzieje, ze jednak nic bardzo powaznego sie jej nie stało i mam nadzieję, że wrócą jeszcze doi siebie i wszystko będzie ok :)
    życzę weny

    OdpowiedzUsuń